Brunet biegł ile miał sił w nogach, a ja musiałem biec za nim. Nie wiem, jak długo miał zamiar biegnąć, ale ja już miałem dość. Postanowiłem wziąć go z zaskoczenia, dlatego przyśpieszyłem i skoczyłem na niego.
Wtuliłem się w plecy Noctis'a, kiedy ten pod wpływem grawitacji runął na ziemię. Znów leżałem na jego biednym kręgosłupie. Westchnąłem ciężko, trwając chwilę w tej pozycji. Ten zaś stęknął znowuż z bólu.
- Idiota, dobrze ci tak - burknąłem pod nosem. Szturchnąłem chłopaka w policzek za karę.
Wyższy oglądnął się, czy przypadkiem za nami nikt nie leciał w pogoni, nie zauważywszy nikogo przeniósł na mnie wzrok.
- Możesz już ze mnie zejść, nie ucieknę ci - mruknął.
Zgromiłem go tylko wzrokiem, prychając.
- Za to, że musiałem za tobą biec? Jeszcze czego, teraz odpoczywam - nadąłem policzek.
Noc westchnął tylko i nie ruszał się, dając mi chwilkę odpocząć. Po kilku minutach wolno podniosłem się z niego, a on z ziemi, przeciągając się.
- Kiedyś mi złamiesz kręgosłup - zaśmiał się, słysząc trzask plecach.
Wywróciłem oczami łapiąc bruneta za rękaw, skoro i tak zdołaliśmy zjeść gulasz, to co tu po nas? Ciągnąłem go w kierunku lasu, który był przed nami. Chłopak był rozbawiony, ale podążał za mną, puściłem materiał jego płaszczu, gdy minęliśmy pierwsze drzewa.
- Spróbuj mi zwiać, a znów na ciebie skoczę. Złamię ci ten kręgosłup, następnie cię poćwiartuje i dam na pożarcie robakom - zmrużyłem oczy, patrząc na niego ostrzegawczo.
Błękitnooki podniósł ręce w obronnym geście. Uniósł kąciki ust w głupim uśmiechu, który działał mi na nerwy, jednak tego nie skomentowałem, po prostu to zlałem. Nie mogłem szarpać swoich biednych nerwów. W zamian na mojej twarzy pojawił się uroczy uśmiech.
- Nie zwieje ci, zapewniam cię - powiedział tylko, nieco zaskoczony moją reakcją.
- To dobrze, tak w ogóle... Ile masz lat? - spytałem. - Też ci powiem ile mam - dodałem na zachętę.
Zdawał się być starszy, ale nie wiedziałem ile, może coś mi powie. Zamyślił się na chwilę, czy powinien to robić, koniec końców odpowiedział:
- Dziewiętnaście - rzucił krótko.
Uniosłem brwi. - Jestem tylko o rok młodszy, nie tak źle - stwierdziłem.
Szliśmy w stronę terenów bagiennych, przez co do głowy przyszedł mi głupi pomysł, znaczy... Chciałem coś z nim porobić, bo co będziemy się nudzić.
- Myślałem, że masz mniej - zaśmiał się, na co dostał kuksańca w bok. Syknął cicho z bólu.- Za co?- masował uderzone miejsce.
- Już nie ważne. - prychnąłem. - Ej, Noc... Idziemy w kierunku bagna, co powiesz na trochę rozrywki staruszku? - zassałem dolną wargę, próbując się nie uśmiechnąć.
- Zależy o jaką rozrywkę ci chodzi - powiedział, a dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że zabrzmiało to dwuznacznie. Zgromiłem go tylko wzrokiem, jakby zachował się nieodpowiednio.
- Normalną. Możemy poskakać bo Sulgach, takich stworkach podobnych do żółwi jeśli chodzi o skorupę - sprostowałem. - Poza tym, kąpiel błotna jest dobra dla skóry, chyba, że inne stwory cię atakują, to już nie. Bagniaki to cholerstwo - stwierdziłem. - Ale i tak lubię to miejsce - mruknąłem. - To jak ? - patrzyłem wyczekująco na Noc'a.
<Noc? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz