23.07.2017

Od Noctisa c.d. Andreasa

Musiałem przyznać, że jak większość łowców chłopak miał ładne ciało, widać było, że nie walczył wielokrotnie, ponieważ nie miał żadnej większej blizny na ciele. Cóż mogłem poradzić na to, że moja natura kazała mi spojrzeć także na jego pośladki? Nie jestem święty, by mi tego zabraniać.
- Oh, no tak, jakoś nie mieliśmy szansy się sobie przestawić... - zacząłem, uścisnąłem jego dłoń po czym odparłem - Noctis.
- Dobrze, potwierdź mi jeszcze raz, bo twoja głupota chyba do mnie nie dotarła. Wkroczyłeś na teren łowców, ryzykowałeś życie, które prawie straciłeś, następnie zawarłeś ze mną układ, który totalnie Ci się nie opłacał, tylko po to by znaleźć się tu? - podsumował i uniósł jedną brew, by podkreślić pytanie.
No tak, kolejną osobę musiałem oświecić, Victor i większość moich sąsiadów wiedziała jaki jestem, ale Andreas już nie.
- Tak - powiedziałem niewzruszenie.
- Jesteś skończonym idiotą - stwierdził kręcąc głową.
Nie zaprzeczyłem, byłem zadowolony, że tak twierdził, bo to oznaczało, że moja gra aktorska była jednak na całkiem przyzwoitym poziomie.
- Mogę Ci mówić Andy? - zapytałem zmieniając temat.
Popatrzył na mnie, jakbym powiedział coś nie na miejscu, jednak zaraz później wzruszył jedynie ramionami.
- To ja ci będę mówić Noc - odparł, jakby próbował wrednie odwieść mnie od tego pomysłu.
Skinąłem głową na znak zgody. Nie odpowiedział pogrążając się w swoich rozmyśleniach, a ja w tym czasie mogłem taksować jego ciało dyskretnymi spojrzeniami. Nie ma co się oszukiwać, mało kto by się oparł choćby chęci popatrzenia. Siedzieliśmy w milczeniu może godzinę, jednak, kiedy i ja po chwili się zamyśliłem, cisza przestała być dla mnie krępująca. Zdążyłem wolno wstać i wyjść z wody nim Andy w ogóle zauważył jakąś zmianę i ruszył za mną choćby wzrokiem. Chłodny lód po stopami był śmiesznie odczuwalnym kontrastem, jednak postanowiłem się szybko ubrać, zamiast nad tym rozmyślać. Po chwili odmarzłyby mi wszystkie kończyny. Kiedy dopiąłem koszulę łowca dopiero ociągając się zaczynał wkładać spodnie. Widocznie miał ochotę jeszcze poleżeć w wodzie, ale coś kazało mu się zacząć zbierać.
- To ten... - zacząłem, ale on mi przerwał.
- Wracamy? - zapytał po prostu.
Nie chciałem nadużywać jego dobrego humoru, ale skoro sam mi to zaproponował nie miałem odwagi mu odmówić. Skinąłem twierdząco głową i razem poszliśmy do mniej hardcorowego wyjścia, które było po prostu nieco krętym, średniej wielkości korytarzem. Był na tyle duży, że mogliśmy iść obok siebie.
- Mieszkasz gdzieś w okolicy, czy wędrujesz? - odezwał się w pewnym momencie.
- Wędruję, ale zamierzałem zostać tu na jakiś czas - odparłem beztrosko.
Oczywiście, że musiałem trochę go okłamać, nie było co się z tego powodu denerwować. Polubiłem go, może przez ten nieco dziwny charakterek. Gdyby dowiedział się o mnie prawdy na pewno chciałby mnie zabić, a to nie wchodziło w grę.
- To może jeszcze się spotkamy - stwierdził i mógłbym przysiąc, że na jego ustach gościł cień uśmiechu, a w głosie dało się wychwycić coś na kształt satysfakcji.
Powędrowaliśmy razem w dół ośnieżonego zbocza.

< Andy? Gomen, że takie słabe>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz